Pozytywne skutki „Apteki dla Aptekarza” porażają sieciowych lobbystów
W związku z błędną interpretacją danych firmy IQVIA, którą posługują się przedstawiciele ZPA PharmaNET i dotyczącą efektów zmian w prawie nazywanych „Apteką dla Aptekarza”, przedstawiamy następujące wyjaśnienia, przypominając najważniejsze, jednak starannie pomijane przez Związek fakty.
Monopoliści, czy rozdrobnieni przedsiębiorcy?
Uzasadnieniem do wprowadzanych zmian były między innymi: „(…) Niebezpieczeństwo całkowitej monopolizacji rynku usług farmaceutycznych i przejęcia go przez duże, międzynarodowe podmioty, spowodowane m. in. nieprzestrzeganiem ustawowych zakazów koncentracji (…)”.
W tym miejscu ZPA PharmaNET powołując się na prehistoryczne i mocno nieaktualne z punktu widzenia rynku dane Fundacji Republikańskiej z 2016 r., zapewnia o znikomym stopniu usieciowienia i braku ryzyka jakiejkolwiek monopolizacji. Traktujemy to stwierdzenie jako nieco schizofreniczne, zwłaszcza w kontekście wypowiedzi przedstawiciela Związku, który żądając zerwania konferencji wiceministra zdrowia pisze, że reprezentuje ponad jedną trzecią rynku w Polsce. Jeżeli kilka, głównie zagranicznych sieci realizuje roczny przychód sięgający blisko 10 mld zł, to zagrożenie monopolizacją jest widoczne gołym okiem i nie wymaga szerszego komentarza. Tak samo, jak kwestią bezdyskusyjną jest to, iż cel ustawy jest realizowany.
Płacę więc żądam! Nie płacę, za to żądam coraz więcej?
W tym miejscu przytaczamy kolejny argument pochodzący z uzasadnienia ustawy. Jest nim: „(…) Ograniczenie strat dla budżetu państwa w zakresie pozyskiwania podatków dochodowych i podatku od towarów i usług, m. in. brak odpowiedniego nadzoru nad obrotem oraz likwidacja podmiotów płacących podatki w Polsce powodują utratę wpływów podatkowych (…)”.
W swoich wywodach przedstawiciele niektórych sieci regularnie zapominają nie tylko o argumentacji ustawodawców, ale także o obowiązku płacenia podatków dochodowych. Tylko kilka firm z grona największych sieci reprezentowanych przez PharmaNET, osiągnęło w 2016 przychód w wysokości 7,3 mld zł, nie płacąc przy tym ani grosza podatku dochodowego. Mętne wyjaśnienia, że wynika to z intensywnego rozwoju w latach 2016-2017 nie znajdują potwierdzenia w faktach. Już w 2016 r. wiele ze wspomnianych firm zostało zbadanych pod kątem dokonanych wpłat do budżetu, gdzie wyraźnie wykazano, iż w latach 2011-2014 wysokość kwot wyniosła 0 zł.
W myśl starej zasady: „Płacę, więc żądam!” największe sieci aptek, zdają się ją interpretować na swój sposób: „Nie płacę, za to żądam coraz więcej”. Zatrzymanie agresywnego przejmowania rynku przez te podmioty w tempie 10% rocznie, realizuje zatem kolejne założenia ustawy.
Fałszywa troska niektórych sieci o wiejskie apteki?
Innym, nie mniej ważnym założeniem regulacji była: „(…) Ochrona przed likwidacją małych, polskich przedsiębiorców prowadzących apteki (…) Ustawa po blisko roku funkcjonowania o połowę zmniejszyła wskaźnik liczby upadających aptek. Należy wspomnieć, że to właśnie niektóre sieci stały za znikającymi aptekami na wsiach i w małych miejscowościach. Powodując odpływ personelu i pacjentów w pośredni sposób zubażały tereny najsłabiej zaopatrzone w leki. Tym bardziej niestosowny wydaje się entuzjazm przedstawicieli PharmaNET, komunikujących, że w ciągu roku upadło 300 aptek na terenach wiejskich.
NRA podkreśla, iż właśnie na tych obszarach otworzyło się ponad 200 nowych placówek (wg. IQVIA było ich nawet 230), które po pierwsze, często otwierane są w miejscach, gdzie wcześniej aptek nigdy nie było, co potwierdza tezę o zwiększeniu dostępności do leków i aptek. Po drugie, gdyby nie te nowe placówki liczba aptek w małych miejscowościach zmniejszyłaby się do nieakceptowalnego społecznie poziomu. Po trzecie, zahamowanie rozwoju aptek sieciowych jednocześnie znacznie spowolniło ten niekorzystny trend. To udowadnia, że kolejny cel wytyczony przez ustawodawcę jest właściwy. W tym miejscu chętnie przypominamy zatroskanym reprezentantom niektórych sieci, że ich niepohamowana żądza rozwoju nadal może być realizowana w małych miejscowościach. Tam bowiem każdy przedsiębiorca ma prawo do założenia nieograniczonej liczby punktów aptecznych.
Część aptek sieciowych bez obsady farmaceutów?
Jako wadę ustawy PharmaNET wskazuje spadek liczby nowo otwieranych aptek, których przed wejściem ustawy było około 100 miesięcznie. Tysiąc wniosków o nowe zezwolenia bez odpowiedzi na pytanie, kto ma w nich pracować, skoro wykształcenie nowego kierownika apteki trwa ponad dziesięć lat. Tempo jakie narzuciły niektóre sieci aptek oznaczało, że już od wielu miesięcy powstawały apteki, w których brakuje personelu fachowego. Wskazał ten element ustawodawca jako: „(…) brak odpowiedniej liczby farmaceutów, która zapewniałaby właściwy poziom usług farmaceutycznych. Według danych wynikających z rejestru aptek, Centralnego Rejestru Farmaceutów oraz szacunków samorządu aptekarskiego liczba farmaceutów przypadająca na jedną aptekę ogólnodostępną jest mniejsza niż 2 (…)”. Nie przeszkadzało to niektórych sieciom w składaniu wniosków na „dziurę w ziemi” wraz z komentarzem, że opinia sanitarna nie jest konieczna lub że może być negatywna. Ilość nie poparta jakością jest niebezpieczna dla zdrowia pacjentów, jej ograniczenie ustawowe jest zaletą ustawy a nie, jak twierdzą przedstawiciele części sieci, jej wadą.
CBA aresztowało właściciela jednej z aptek sieciowych. Według prezesa Piskorskiego to atak na przedsiębiorców?
Na osobny komentarz zasługuje stwierdzenie reprezentantów części sieci, że „Apteka dla Aptekarza” pozostaje bez wpływu na ograniczenie nielegalnego wywozu leków ratujących życie. PharmaNET odniósł się w tym miejscu do ostatnich aresztowań, gdzie w wyniku akcji CBA zatrzymano między innymi właściciela sieci aptek. Co ciekawe, grupa, która w ciągu ostatnich dwóch lat wywiozła leki o wartości 100 mln zł, działała również w poprzednich latach, choć w trakcie wystąpień w Sejmie niektóre sieci przekonywały o swojej dziewiczej czystości w tym aspekcie.
Rozbicie mafii lekowej nieudolnie tłumaczył w mediach nie kto inny jak Marcin Piskorski, mówiąc, że: „(…) To, że zrobiono z tego pałę do okładania części przedsiębiorców jest niezwykle przykre (…)”. W naszej opinii o wiele bardziej przykre jest okradanie milionów pacjentów z leków ratujących życie.
Odnosząc się do założeń ustawy przypominamy, że jej celem było i jest: „(…) przeciwdziałanie świadomemu łamaniu prawa przez liczne grupy, które wyspecjalizowały się w wykorzystywaniu instytucji apteki ogólnodostępnej do pozyskiwania nielegalnych dochodów. Konstrukcja zezwolenia i zakres podmiotów uprawnionych do uzyskania zezwolenia pozwalała w łatwy sposób, w tym przez likwidację lub przekształcenia spółek, unikać odpowiedzialności. Sankcje administracyjne były bezskuteczne wobec przestępców i skali profitów, jakie przynosi nielegalna działalność. Metodą wykorzystywaną przez przestępców wskazywaną w uzasadnieniu ustawy było stałe otwieranie się nowych aptek, nierzadko po przekształceniu ze spółek, którym cofnięto zezwolenie, np. z powodu utraty rękojmi należytego prowadzenia apteki w wyniku nielegalnego wywożenia leków za granicę (…)”.
Obecnie przedsiębiorcy mogą otwierać apteki jedynie jako podmioty w pełni transparentne, a naruszenie prawa w tym aspekcie daje posiadającym zezwolenia przysłowiowy „bilet w jedną stronę”. Eliminacja nieuczciwych przedsiębiorców bez prawa powrotu na rynek jest jednym z najważniejszych skutków „Apteki dla Aptekarza”. Jak widać, nie wszystkich cieszy to w równym stopniu.
Rynek postawiony (przez niektóre sieci) na głowie, staje na nogi
I jeszcze jedna kwestia: argumenty o zalewie naszego kraju przez niemieckich aptekarzy, francuskich monarchiach, gigantycznych wzrostach cen, bezrobociu wśród farmaceutów, pominiemy milczeniem. W jednym natomiast przyznajemy rację PharmaNET-owi w całości i z pełną aprobatą. Nowelizacja prawa farmaceutycznego, która weszła w życie 25 czerwca ub.r. wywróciła do góry nogami polski rynek apteczny. Choć my bardziej skłaniamy się do określenia, że regulacja postawiła rynek na nogi. Wcześniej bowiem, w wyniku działania niektórych podmiotów sieciowych, rynek był całkowicie postawiony na głowie.