Marek Tomków: Specjalnie dla PharmaNET-u bajka o Czerwonym Kapturku
W ostatnich, upalnych dniach pojawił się pomysł dostarczania leków na receptę przez internet dla osób niepełnosprawnych. Natychmiast ochoczo poparty przez ZPA Pharma NET, BCC, Lewiatana i ZPP. Komunikaty tychże organizacji zawsze czytam z uwagą, nie inaczej było i teraz. Z zainteresowaniem wsłuchuję się w argumentację czterech organizacji, z których co najmniej trzy nie zatrudniają ani jednego farmaceuty i nie zrealizowały ani jednej recepty. Apel bezkrytycznie popiera handel internetowy lekami dostępnymi na receptę. Pharma NET poparł poprawkę, która dopuszczała sprzedaż leków popularnie zwanymi „narkotykami”, dawała do ręki kurierów leki psychotropowe, leki zawierające substancje określane jako trucizny, przeciwpadaczkowe, leki, których przechowywanie wymaga szczególnych warunków transportu np. wrażliwych na temperatury insulin. Nie zastanowili się co się stanie z pacjentem chorym na nowotwór, do którego lek nie dotrze na czas, bo po drodze wypadnie „sześciu króli”. Oczywiście Pharma NET akceptuje transport, którego bezpieczeństwo można porównać do dostarczania leków Babci przez Czerwonego Kapturka. Jak wykazaliśmy na posiedzeniu w Sejmie wymogi rozporządzenia określającego zasady wysyłkowej sprzedaży leków, dzisiaj spełnia gołąb pocztowy. Na szczęście posłowie zarówno koalicji jak i opozycji okazali się mądrzejsi i zmienili zapis, częściowo go ograniczając, jednocześnie zapowiedzieli szerokie konsultacje ze środowiskiem farmaceutów. W swoich peanach cztery reprezentujące przedsiębiorców organizacje bagatelizują problem fałszowania leków w internecie, zaznaczając, że pochodzą one z legalnych aptek. Fakt, że na szesnaście aptek internetowych w Austrii, dziesięć sprzedawało leki sfałszowane, pominę milczeniem. Fakt, że lek od wydania z apteki będzie przez kilka dni w rękach kompletnie nieupoważnionych osób również. Warto jednak nadmienić, iż witryny polskich aptek internetowych są zabezpieczone w tak banalny sposób, że większe gwarancje daje zawieszenie na serwerze, kupionego od górali, indiańskiego „odganiacza złych duchów”. Zgodnie z prawem wystarczy bowiem na stronie internetowej umieścić stosowne logo i polską flagę. Obawiam się, że w czasach, kiedy atakuje się strony najlepiej zabezpieczonych banków to może nie wystarczyć.
Ostatnio zatrzymano grupę kilku przestępców, którzy za pośrednictwem sieci aptek, wywieźli leki ratujące życie o wartości ponad stu milionów złotych. Inna grupa w momencie zatrzymań miała leki warte dziesięć milionów gotowe do wysyłki. W obu przypadkach lewe recepty wystawił lekarz. Założenie, że e-recepta zapobiegnie wywozowi leków deficytowych przez kanał zakupów w internecie jest niczym innym jak zaklinaniem rzeczywistości. Pharma NET i wspólnicy zdają się zapominać, że pacjent istnieje również po wystawieniu paragonu. Wciąż, jak mantrę powtarzają słowo „wygoda” tam gdzie dominować powinno „bezpieczeństwo”. Jazda bez zapiętych pasów jest wygodna, ale nie jest bezpieczna. Starają się również przemilczeć fakt, iż w oparciu o obowiązujące przepisy za wszystko, włącznie z zapewnieniem przestrzeni bagażowej i właściwej temperatury w samochodzie dostawcy, odpowiada farmaceuta. To on, a nie przedsiębiorca poniesie wszystkie skutki za wszelkie możliwe zaniedbania, w tym beztroskę kuriera, który lek zostawi nie u tego pacjenta co trzeba.
Trzymając się wspomnianej wyżej analogii do Czerwonego Kapturka, zwracam się z gorącym apelem do Pharma NET i wspólników. Nie róbcie z farmaceutów złego wilka i przestańcie opowiadać bajki.