Włochy sprzedają apteki sieciom
Z początkiem sierpnia włoski parlament zadecydował o rezygnacji z obowiązującej przez kilkadziesiąt lat zasady prowadzenia aptek wyłącznie przez farmaceutów. Budzi to ogromne zdziwienie zwłaszcza, że kilka lat temu to właśnie Włosi, wraz z innymi krajami europejskimi, skutecznie walczyli o utrzymanie tejże regulacji. To w sprawie Włoch Trybunał Sprawiedliwości (TSUE) uznał, że „wykluczenie niefarmaceutów z kręgu podmiotów mogących prowadzić aptekę jest konieczne dla ochrony zdrowia i nie może zostać zastąpione środkami mniej uciążliwymi (…) gdyż te inne środki nie są tak samo skuteczne jak wymóg prowadzenia apteki przez farmaceutę”. Biorąc pod uwagę tak drastyczną zmianę postawy, warto zastanowić się, jakimi przesłankami kierował się przy podejmowaniu decyzji włoski parlament i jakie będą tej decyzji skutki.
Przede wszystkim, omawiane zmiany dotyczą nie tylko aptek, ale są elementem szerokiej ustawowej „liberalizacji” rynku w zakresie turystyki, ubezpieczeń, bankowości, transportu a także wielu innych dziedzin gospodarki. Modyfikacje dotyczące aptek nie są więc (jak chcieliby to widzieć niektórzy) krytyczną oceną sposobu prowadzenia aptek przez farmaceutów, tylko elementem sprzedaży „sreber rodowych”. Pakiet ustaw wprowadzono w zadłużonym kraju, o ujemnym od wielu lat PKB, jako dramatyczną próbę ratowania państwa, stojącego na skraju bankructwa. Decyzja w sprawie aptek powinna być więc rozpatrywana przede wszystkim z tego punktu widzenia. Podobnie jak dwa lata temu, kiedy od zadłużonej Grecji żądano w ramach spłaty długów, likwidacji „apteki dla aptekarza” i uwolnienia rynku (czytaj: sprzedaży greckich aptek zagranicznym sieciom). Co ciekawe, od Grecji żądały tego takie kraje jak Niemcy, u których zasada prowadzenia aptek przez farmaceutów i limit czterech aptek na właściciela funkcjonuje od lat. O tym, że Włosi zdecydowali się na sprzedaż swoich aptek kilku zagranicznym korporacjom, świadczy szereg faktów. Jednym z najważniejszych jest ten, że nadal pozostawiono wszystkie kryteria demo- i geograficzne, a więc niemożliwy jest wzrost ilości aptek. W kraju, gdzie na ponad 60 milionów obywateli jest około 18 tysięcy aptek, nadal niemal niemożliwe jest otwarcie nowej placówki. Jedyną zatem dozwoloną opcją dla sieci będzie skupowanie już istniejących aptek. Obecnie, po zmianie prawa, kupować mogą wszystkie (odpowiednio bogate) podmioty, do limitu 20% aptek w danym regionie. W efekcie oznacza to sprzedaż rynku detalicznego kilku dużym, najprawdopodobniej zagranicznym, graczom.
Przemawia za tym kolejny fakt. Na wiele miesięcy przed przyjęciem ostatecznego kształtu włoskiej ustawy, szeroko publikowane były informacje o planowanych przez wielkie grupy kapitałowe (prowadzące również sieci w Polsce) inwestycjach na włoskim rynku. Dowodzi to, iż decyzje parlamentu w tym zakresie mogły paść pod wpływem nacisków zagranicznego kapitału. Skąd bowiem sieci, planując ekspansję miały pewność, że znikną bariery w przejmowaniu rynku aptek?
Niestety dla Włoch scenariusz jest prosty. Rozwiązania przyjęte przez nich z pewnością zmienią strukturę właścicielską wśród podmiotów prowadzących apteki. Pewne jest także to, że międzynarodowe sieci apteczne nie przyczynią się do polepszenia kondycji finansowej Włochów, gdyż jako zarejestrowane w podatkowych rajach, nie będą płaciły podatków we Włoszech. Obserwujemy to zresztą na co dzień także i u nas. Pozostaje nadzieja, że Włochy, jako kraj z ogromną liczbą zarówno aptek, jak i samych farmaceutów nie podzielą losów Norwegii, w której urząd do spraw konkurencji w raporcie OECD z dnia 18 marca 2014 r. wyraził głęboki niepokój wskazując, że w Norwegii apteki zintegrowano z trzema hurtowniami, które uzyskały pozycję dominującą na rynku. Norweski urząd do spraw konkurencji wyraził tym samym obawy dotyczące struktury oligopolistycznej, w której nastąpił spadek konkurencji, co spowodowało utrudniony dostęp do leków.
Zarówno media, jak i sieci apteczne wskazują na liberalizujący trend jaki obecnie kształtuje się w Europie. Przywołuje się szereg państw, które w swych prawnych rozwiązaniach odchodzą od zapisów, iż aptekę mogą prowadzić wyłącznie farmaceuci. W tym miejscu należy jednak zwrócić uwagę, iż obecnie w Europie 70% aptek ogólnodostępnych, dzięki przyjętym przez poszczególne państwa rozwiązaniom, wciąż prowadzonych jest przez farmaceutów.
W krajach takich jak Niemcy, Francja, Dania, czy Węgry nadal funkcjonują rozwiązania prawne, analogiczne do wprowadzonych niedawno w Polsce. Zatem argument mówiący o tym, iż większość krajów europejskich odchodzi od „apteki dla aptekarza” nie jest trafny. Należy także wziąć pod uwagę faktyczną populację poszczególnych krajów, ich wielkość, liczbę farmaceutów a także liczbę aptek ogólnodostępnych.
Trzeba także koniecznie podkreślić, iż Włochy, dzięki obowiązującym do niedawna przepisom posiadają jedną z największych ilości farmaceutów wśród krajów Unii Europejskiej, mianowicie w 2014 było to ponad 64 tys. farmaceutów, podczas gdy w Polsce w tym samym roku liczba ta wynosiła ponad 27 tys. Dzięki regule apteki prowadzonej przez farmaceutę we Włoszech osiągnięto najwyższe w Europie wskaźniku 111 farmaceutów na 100 tysięcy mieszkańców.
Parlament włoski zdecydował o potrzebie zwiększania konkurencyjności. W naszym kraju widzieliśmy i widzimy skutki takich „prorynkowych” decyzji. Wyłudzenia znacznych kwot z NFZ , tysiące razy naruszone przepisy antykoncentracyjne, brak wystarczającej obsługi fachowej, wywóz leków ratujących życie, marketingowe gierki pacjentem, najwyższe spożycie leków, brak opieki farmaceutycznej, tysiące upadających przedsiębiorstw. Cztery tysiące aptek, które już zbankrutowały, brak podatków od miliardowych sprzedaży, bo największe podmioty zarejestrowane są w rajach podatkowych. Wymieniać można jeszcze długo. Decyzja o sprzedaży włoskich aptek kilku sieciom będzie bolesna w skutkach. Wówczas drogę do normalności będą mogły wyznaczać polskie wzorce.
Zespół prasowy NRA